Poważne zachwianie relacji rosnącego popytu z niedoszacowaną podażą spowodowały spore zawirowania na rynku tarcicy konstrukcyjnej. Drewna spełniającego wymagania budownictwa drewnianego brakuje (nie tylko) w Polsce , pomimo że otaczają nas kraje będące poważnymi światowymi graczami na tym rynku: Szwecja, Niemcy czy Austria. Oprócz oczywistych ograniczeń produkcyjnych i logistycznych wywołanych przez COVID-19, częściowo winę za tą sytuację ponosi również wzmożony w ostatnich latach eksport europejskiego drewna do Chin. Chiny to obecnie największy importer tarcicy iglastej na świecie (łącznie 29,7 mln m3). Wystarczy przeanalizować rok 2019, gdy przedaż tarcicy iglastej do Chin zwiększyły: Białoruś (+393%), Niemcy (+349%) oraz Szwecja (+136%). W 2020 roku z kolei znacznie wzrósł eksport tarcicy iglastej, w tym konstrukcyjnej, na rynek amerykański.
Istotnym powodem zbyt niskiej podaży tarcicy budowlanej w relacji do popytu jest obserwowany boom na rynkach budownictwa mieszkaniowego na świecie. Szczególnie jest on wyraźny w Szwecji czy USA. Oczywistym efektem tego niedoboru i opóźnień w dostawach (realizowanych często z nowych źródeł) jest wzrost cen tarcicy. Według szacunków niedobór drewna w USA zwiększył koszt budowy domu o 14 000 USD.
Niestety las to nie fabryka i nie da się przyspieszyć wzrostu drzew. Nie da się też z dnia na dzień zwiększyć pozyskania drewna dostosowując się do sytuacji na rynku. Czy można było przewidzieć wcześniej sytuację jaką obserwujemy obecnie? Eksperci twierdzą, że tak, i częściowo winą w łańcuch dostaw obwiniają tartaki, które w 2018 i 2019 roku wyhamowały produkcję. Tartacznicy z kolei bronią się argumentem, że wówczas na rynku pojawiło się sporo drewna okrągłego z wiatrołomów oraz cięć związanych z gradacją kornika. Podejmując się jego przerobu było wyrazem solidarności z leśnikami. Nie był natomiast to surowiec nadający się na produkcję drewna konstrukcyjnego.
poczytaj też: Why Is There a Lumber Shortage in the U.S.? (newsweek.com)